polskiplynne przestrzenie

DRUCKVERSION
Płynne przestrzenie
W burzliwych dziejach Europy, rzeki – a Wisła jest tu dobrym przykładem – nigdy nie były tylko beznamiętnymi nazwami geograficznymi na mapach i w atlasach. Rzeki zawsze stanowiły przedmiot narodowych i ogólnoeuropejskich debat i kontrowersji
UWE RADA
Meandrujące perspektywy
Jeden kraj, jedna rzeka, dwie perspektywy. O Wiśle tak pisał kiedyś Przemysław Smolarek, pierwszy dyrektor Muzeum Morskiego w Gdańsku: "W historii naszego narodu odegrała rolę szczególną. Najpierw kulturotwórczą, podobną w pewnym sensie do tej, jaką odegrały w formowaniu się społeczeństw najdawniejszych Nil, Eufrat, Tygrys, Ganges czy Yang-Tse. Wzdłuż jej brzegu konsolidowała się polska państwowość."
Dla Smolarka Wisła jest więc rzeką, która Polsce zapewniła państwowość. Inny akcent stawia historyk Gerard Labuda, który uważa, iż istnieją dwie rzeki nierozłącznie związane z dziejami Polski: Odra i Wisła. "Najstarsze zarodki Polski tworzyły się nad Wartą, a więc w dorzeczu Odry. Po włączeniu Śląska do państwa Piastów w 990 roku Odra tworzyła stos pacierzowy tego państwa. Tak było za Mieszka i Bolesława Chrobrego."
Dyskusje na temat rzek nie zawsze przebiegają bezkonfliktowo – świadczą o tym polskie polemiki dotyczące Wisły. W okresie międzywojennym toczyła się nawet debata, w której Wisłę i Odrę wiązano z odmiennymi koncepcjami przyszłości kraju. Spierano się, czy państwo polskie powinno odwoływać się do wielokulturowego dziedzictwa polsko-litewskiej rzeczpospolitej szlacheckiej, w której Wisła była postrzegana raczej jako rzeka zachodniopolska, czy też powinno wiązać swą przyszłość z jednolitą etnicznie Polską, której granice będą przesuwać się w kierunku zachodnim, ku Odrze.
Do wewnątrzpolskiej debaty dołącza się debata europejska. Thomas Urban, długoletni polski korespondent Süddeutsche Zeitung, uważa, że krakowska legenda o Wandzie, „co nie chciała Niemca“ świadczy o tym, iż "w Krakowie już w tamtych zamierzchłych czasach dawały o sobie znać napięcia pomiędzy zasiedziałą polską szlachtą i przybyszami z krajów niemieckich, a więc rozdźwięk ten ma swe korzenie w średniowieczu." Według Urbana, wspomniana legenda jest jednak również dowodem na to, iż "Wisła zawsze pełniła znaczącą rolę w sferze stosunków niemiecko-polskich. Nad jej brzegami Polacy i Niemcy żyli początkowo w pokojowej symbiozie, która została później zniszczona przez gwałtowne konflikty."
Kabarecista Steffen Möller dokonał najnowszej transformacji podania o Wandzie, krakowskiej księżniczce, która wolała śmierć w wiślanych odmętach niż ślub z niemieckim rycerzem. Möller – wuppertalczyk, który zamieszkał w Warszawie i stał się prawdziwym ulubieńcem polskiej publiczności – w jednym ze swych programów po prostu odwrócił motyw krakowskiej legendy i przedstawił rycerza Rüdigera jako "Niemca, który nie chciał Wandy".
Przestrzeń narracyjna
W burzliwych dziejach Europy, rzeki – a Wisła jest tu dobrym przykładem – nigdy nie były tylko beznamiętnymi nazwami geograficznymi na mapach i w atlasach. Rzeki zawsze stanowiły przedmiot narodowych i ogólnoeuropejskich debat i kontrowersji. Meandrująca dyskusja na temat znaczenia Wisły dla Polaków i Niemców miała i ma swój odpowiednik pomiędzy Niemcami i Francuzami nad Renem. Nie zapominajmy również o Dunaju, który kiedyś dał nazwę całej monarchii. Oprócz granic, Dunaj tworzył też przestrzenie wspólnego życia. Właśnie dlatego György Konrád, wybitny węgierski eseista, ukuł sentencję: "Kto szanuje rzekę, ten szanuje również swoich bliźnich."
Rzeki stały się modne. Warszawa, Frankfurt nad Odrą i Słubice, Kowno, Sztrasburg i Kehl, Hamburg i Ùstí nad Labem znów zwracają się w stronę swych rzek, ku Wiśle, Odrze, Niemnowi, Renowi i Łabie. Wycieczki rowerowe wzdłuż brzegów rzek cieszą się równie dużą popularnością, jak pływanie stateczkami po Dunaju lub – niech żyje egzotyka! – rejsy parowcem na Wołdze.
Jest to zaskakujące, gdyż nasza wiedza o rzekach pochodzi przeważnie z XIX i XX wieku, a więc z czasów, gdy z rzekami asocjowano treści nacjonalistyczne i gdy rzeki stawały się przedmiotem narodowościowej polityki historycznej. Przecież do niedawna, zarówno dla Niemców, jak i dla Polaków, Odra była zredukowana do swej funkcji granicznej, czyli do pojęcia "granicy na Odrze i Nysie".
Na przykładzie Odry widać również, jak szybko rzeka potrafi zmienić swą narrację. Po likwidacji szlabanów granicznych, Odra stała się wspólnym wyzwaniem dla Polaków i dla Niemców. Jest ona rzeką nadziei, wspólną przestrzenią narracyjną, w której to, co nas dzieli, nie odgrywa już decydującej roli. Wystawa Tür an Tür. Polen – Deutschland. 1000 Jahre Kunst und Geschichte (Obok. Polska – Niemcy. 1000 lat historii w sztuce) udowodniła, iż Odra była także miejscem wymiany pomiędzy Niemcami i Polakami, dzięki czemu uczyniła ze Śląska region pomostowy między Zachodem i Wschodem kontynentu.
Rzeki w roli miejsc pamięci
Wysuwać na pierwszy plan to, co wspólne, ale bez przemilczania tego, co dzieli: to jest również misją internetowego dossier "Historia w przepływie" publikowanego przez Federalną Centralę Kształcenia Politycznego. W biegu swej historii Ren, Odra, Niemen, Łaba, Dunaj i Wisła zawsze kreowały również wspólne przestrzenie i tworzyły krajobrazy kulturowe po obu stronach swego nurtu. Rzeki nie tylko bowiem tworzą granice, ale także je przezwyciężają.
Aby mogło się to urzeczywistnić, potrzebne są wspólne miejsca pamięci. Nad Niemnem to Adam Mickiewicz jest postacią ogniskującą pamięć zbiorową Polaków, Białorusinów i Litwinów. Nad Łabą nośnikami pamięci są Moldauhafen (Port Wełtawski) w Hamburgu i pozdrowienie "Ahoj", które zostało przeszczepione z Hamburga do Czech przez czeskich szyprów pływających po Łabie. Nad Wisłą takim wspólnym miejscem pamięci jest Gdańsk. Przez długi czas jedni podkreślali niemieckie, a inni polskie aspekty historii tego miasta. Dziś jednak utrwalił się europejski sposób postrzegania grodu u ujścia Wisły, bo nie ma wątpliwości, iż Gdańsk należy do Europy.
Z rzekami jest podobnie. Aby te "płynne przestrzenie" – tak nazywa rzeki erfurcka historyczka Susanne Rau – można było znów uczynić punktem wyjścia rozważań kulturowych, potrzeba innego spojrzenia na ich historię, niż to, którego wyuczyliśmy się w XIX i XX wieku. Właśnie te wielkie rzeki europejskie powinny być postrzegane z rozmaitych perspektyw. Wtedy będą mogły pełnić funkcję najlepszych ambasadorów Europy i staną się antidotum przeciw renacjonalizacji pamięci w Europie. Pragniemy, by dossier "Historia w przepływie" stało się przyczynkiem tych przemian.
DRUCKVERSION
nach obenW burzliwych dziejach Europy, rzeki – a Wisła jest tu dobrym przykładem – nigdy nie były tylko beznamiętnymi nazwami geograficznymi na mapach i w atlasach. Rzeki zawsze stanowiły przedmiot narodowych i ogólnoeuropejskich debat i kontrowersji
UWE RADA
Meandrujące perspektywy
Jeden kraj, jedna rzeka, dwie perspektywy. O Wiśle tak pisał kiedyś Przemysław Smolarek, pierwszy dyrektor Muzeum Morskiego w Gdańsku: "W historii naszego narodu odegrała rolę szczególną. Najpierw kulturotwórczą, podobną w pewnym sensie do tej, jaką odegrały w formowaniu się społeczeństw najdawniejszych Nil, Eufrat, Tygrys, Ganges czy Yang-Tse. Wzdłuż jej brzegu konsolidowała się polska państwowość."
Dla Smolarka Wisła jest więc rzeką, która Polsce zapewniła państwowość. Inny akcent stawia historyk Gerard Labuda, który uważa, iż istnieją dwie rzeki nierozłącznie związane z dziejami Polski: Odra i Wisła. "Najstarsze zarodki Polski tworzyły się nad Wartą, a więc w dorzeczu Odry. Po włączeniu Śląska do państwa Piastów w 990 roku Odra tworzyła stos pacierzowy tego państwa. Tak było za Mieszka i Bolesława Chrobrego."
Dyskusje na temat rzek nie zawsze przebiegają bezkonfliktowo – świadczą o tym polskie polemiki dotyczące Wisły. W okresie międzywojennym toczyła się nawet debata, w której Wisłę i Odrę wiązano z odmiennymi koncepcjami przyszłości kraju. Spierano się, czy państwo polskie powinno odwoływać się do wielokulturowego dziedzictwa polsko-litewskiej rzeczpospolitej szlacheckiej, w której Wisła była postrzegana raczej jako rzeka zachodniopolska, czy też powinno wiązać swą przyszłość z jednolitą etnicznie Polską, której granice będą przesuwać się w kierunku zachodnim, ku Odrze.
Do wewnątrzpolskiej debaty dołącza się debata europejska. Thomas Urban, długoletni polski korespondent Süddeutsche Zeitung, uważa, że krakowska legenda o Wandzie, „co nie chciała Niemca“ świadczy o tym, iż "w Krakowie już w tamtych zamierzchłych czasach dawały o sobie znać napięcia pomiędzy zasiedziałą polską szlachtą i przybyszami z krajów niemieckich, a więc rozdźwięk ten ma swe korzenie w średniowieczu." Według Urbana, wspomniana legenda jest jednak również dowodem na to, iż "Wisła zawsze pełniła znaczącą rolę w sferze stosunków niemiecko-polskich. Nad jej brzegami Polacy i Niemcy żyli początkowo w pokojowej symbiozie, która została później zniszczona przez gwałtowne konflikty."
Kabarecista Steffen Möller dokonał najnowszej transformacji podania o Wandzie, krakowskiej księżniczce, która wolała śmierć w wiślanych odmętach niż ślub z niemieckim rycerzem. Möller – wuppertalczyk, który zamieszkał w Warszawie i stał się prawdziwym ulubieńcem polskiej publiczności – w jednym ze swych programów po prostu odwrócił motyw krakowskiej legendy i przedstawił rycerza Rüdigera jako "Niemca, który nie chciał Wandy".
Przestrzeń narracyjna
W burzliwych dziejach Europy, rzeki – a Wisła jest tu dobrym przykładem – nigdy nie były tylko beznamiętnymi nazwami geograficznymi na mapach i w atlasach. Rzeki zawsze stanowiły przedmiot narodowych i ogólnoeuropejskich debat i kontrowersji. Meandrująca dyskusja na temat znaczenia Wisły dla Polaków i Niemców miała i ma swój odpowiednik pomiędzy Niemcami i Francuzami nad Renem. Nie zapominajmy również o Dunaju, który kiedyś dał nazwę całej monarchii. Oprócz granic, Dunaj tworzył też przestrzenie wspólnego życia. Właśnie dlatego György Konrád, wybitny węgierski eseista, ukuł sentencję: "Kto szanuje rzekę, ten szanuje również swoich bliźnich."
Rzeki stały się modne. Warszawa, Frankfurt nad Odrą i Słubice, Kowno, Sztrasburg i Kehl, Hamburg i Ùstí nad Labem znów zwracają się w stronę swych rzek, ku Wiśle, Odrze, Niemnowi, Renowi i Łabie. Wycieczki rowerowe wzdłuż brzegów rzek cieszą się równie dużą popularnością, jak pływanie stateczkami po Dunaju lub – niech żyje egzotyka! – rejsy parowcem na Wołdze.
Jest to zaskakujące, gdyż nasza wiedza o rzekach pochodzi przeważnie z XIX i XX wieku, a więc z czasów, gdy z rzekami asocjowano treści nacjonalistyczne i gdy rzeki stawały się przedmiotem narodowościowej polityki historycznej. Przecież do niedawna, zarówno dla Niemców, jak i dla Polaków, Odra była zredukowana do swej funkcji granicznej, czyli do pojęcia "granicy na Odrze i Nysie".
Na przykładzie Odry widać również, jak szybko rzeka potrafi zmienić swą narrację. Po likwidacji szlabanów granicznych, Odra stała się wspólnym wyzwaniem dla Polaków i dla Niemców. Jest ona rzeką nadziei, wspólną przestrzenią narracyjną, w której to, co nas dzieli, nie odgrywa już decydującej roli. Wystawa Tür an Tür. Polen – Deutschland. 1000 Jahre Kunst und Geschichte (Obok. Polska – Niemcy. 1000 lat historii w sztuce) udowodniła, iż Odra była także miejscem wymiany pomiędzy Niemcami i Polakami, dzięki czemu uczyniła ze Śląska region pomostowy między Zachodem i Wschodem kontynentu.
Rzeki w roli miejsc pamięci
Wysuwać na pierwszy plan to, co wspólne, ale bez przemilczania tego, co dzieli: to jest również misją internetowego dossier "Historia w przepływie" publikowanego przez Federalną Centralę Kształcenia Politycznego. W biegu swej historii Ren, Odra, Niemen, Łaba, Dunaj i Wisła zawsze kreowały również wspólne przestrzenie i tworzyły krajobrazy kulturowe po obu stronach swego nurtu. Rzeki nie tylko bowiem tworzą granice, ale także je przezwyciężają.
Aby mogło się to urzeczywistnić, potrzebne są wspólne miejsca pamięci. Nad Niemnem to Adam Mickiewicz jest postacią ogniskującą pamięć zbiorową Polaków, Białorusinów i Litwinów. Nad Łabą nośnikami pamięci są Moldauhafen (Port Wełtawski) w Hamburgu i pozdrowienie "Ahoj", które zostało przeszczepione z Hamburga do Czech przez czeskich szyprów pływających po Łabie. Nad Wisłą takim wspólnym miejscem pamięci jest Gdańsk. Przez długi czas jedni podkreślali niemieckie, a inni polskie aspekty historii tego miasta. Dziś jednak utrwalił się europejski sposób postrzegania grodu u ujścia Wisły, bo nie ma wątpliwości, iż Gdańsk należy do Europy.
Z rzekami jest podobnie. Aby te "płynne przestrzenie" – tak nazywa rzeki erfurcka historyczka Susanne Rau – można było znów uczynić punktem wyjścia rozważań kulturowych, potrzeba innego spojrzenia na ich historię, niż to, którego wyuczyliśmy się w XIX i XX wieku. Właśnie te wielkie rzeki europejskie powinny być postrzegane z rozmaitych perspektyw. Wtedy będą mogły pełnić funkcję najlepszych ambasadorów Europy i staną się antidotum przeciw renacjonalizacji pamięci w Europie. Pragniemy, by dossier "Historia w przepływie" stało się przyczynkiem tych przemian.
DRUCKVERSION